2 marca 2014

Poczuj się jak we własnym ciele, czyli muzeum Corpus

Po raz kolejny przekonaliśmy się, że Holendrzy są mistrzami w tworzeniu muzeów bez eksponatów. Tym razem odwiedziliśmy Corpus w Leiden. Miejsce to polecano nam już wielokrotnie i wielkim entuzjazmem, więc namierzaliśmy się od dawna, ale musieliśmy poczekać aż najmłodszy członek rodziny osiągnie poważny wiek 8 lat. A kiedy w końcu ta chwila nadeszła, okazało się, że Corpus w czasie zimowych ferii był tak oblegany, że nie sposób było zarezerwować biletów. 

Tym razem się udało. Corpus, jak sama nazwa wskazuje, jest muzeum prezentującym ludzką anatomię. Główna atrakcja polega na spacerowaniu po wnętrzu człowieka. Już z zewnątrz budynek robi wrażenie, bo ma kształt człowieka. Tego wielkoluda widać wyraźnie z autostrady przy wjeździe do Leiden. Na razie stoi właściwie na polu, na którym powstaje powoli nowa część bio-parku. 





W środku na zwiedzających czeka kompletnie urządzone "wnętrze" człowieka. No, może nie całkiem, bo ciało to składa się tylko z kilkunastu organów, znanych bliżej każdemu laikowi. Wchodzimy od dołu, podobno przez kolano, ale otwór wejściowy robi zupełnie  inne wrażenie. No cóż, patrząc z zewnątrz na budynek widzimy kolano i anus (ulubione słowo mojej córki świeżo nabyte w ramach rozwijania słownictwa w szkole) na tym samym poziomie, więc łatwo się pomylić. A potem wędrujemy sobie przez macicę (ten wielkolud to raczej on, więc widzę tu pewną nieścisłość), układ pokarmowy, płuca, serce, aż do głowy, gdzie odwiedzamy jamę ustną, ucho i oko, żeby efektownie zakończyć wycieczkę w mózgu. W każdym "organie" czekają edukacyjne filmy połączone z efektami dźwiękowymi oraz zapachowymi. Całość wygląda dość realistycznie i robi spore wrażenie, zwłaszcza na osobach słabo zorientowanych w temacie. To właśnie dlatego nie zaleca się odwiedzin dla dzieci poniżej lat 8 i w ogóle nie wpuszcza maluchów poniżej  lat 6. Ale mówiąc szczerze dzieci, które oglądały już podobne prezentacje (choćby filmy z serii "Było sobie życie" - moje dzieciaki są wielkimi fanami), na pewno się nie wystraszą.




Po przejściu całej trasy przechodzimy do części bardziej tradycyjnej. Jest  to oparta na prezentacjach komputerowych i planszach ekspozycja prezentująca kolejne ciekawostki dotyczące ludzkiego organizmu, zdrowego odżywiania i aktywnego sposobu życia. Dla młodszych trochę nudnawo, bo trzeba dużo czytać. Na szczęście informacje są w większości przedstawione w formie porównań liczbowych, więc są zrozumiałe nawet dla dzieci. Do tego trochę kwizów i gier. Dla odprężenia można skorzystać ze sprzętów fitness i przekonać się, jak długo trzeba pedałować, żeby spalić ciasto (np. to z kawiarni na górze) albo urządzić zawody rowerowe. 





W sumie wycieczkę uznaliśmy za przyjemną, ale moja ocena jest ambiwalentna. Dzieciom zdecydowanie najbardziej podobała się podróż przez człowieka, ale reszta była zbyt monotonna - z wyjątkiem gier sportowych i wymagających nieco aktywności ruchowej. Z kolei nam muzeum wydało się nieco infantylne, no ale to może mieć związek z profilem zawodowym. Na twarzach innych zwiedzających było widać zainteresowanie i spore zaangażowanie. Nie polecam speurtochtu dla dzieci - dużo czytania, zero aktywności, czysta edukacja. Ogólnie: warto raz zobaczyć, ale niekoniecznie trzeba tam wrócić. Zwłaszcza, że cena powala: 16,75 dorośli, 14,25 dzieci to ceny online, w kasie jeszcze drożej. Plus opłata za parking. Na dodatek nie obowiązuje tu museumkaart. Trzeba też pamiętać, że w Corpus musimy mieć bilety na konkretną godzinę - na trasę człowieka wpuszczane jest 16 osób co 8 minut. Cała grupa porusza się razem i w określonym tempie. Po zejściu z trasy nie można już na nią wrócić i ponownie obejrzeć interesujących części. Z drugiej strony jak zwykle w takich razach podziwiłam kreatywność twórców muzeum - to świetny przykład tego, jak z niczego zrobić wielką atrakcję turystyczną przyciągającą tłumy. W Holandii to potrafią.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...