Tym razem się udało. Corpus, jak sama nazwa wskazuje, jest muzeum prezentującym ludzką anatomię. Główna atrakcja polega na spacerowaniu po wnętrzu człowieka. Już z zewnątrz budynek robi wrażenie, bo ma kształt człowieka. Tego wielkoluda widać wyraźnie z autostrady przy wjeździe do Leiden. Na razie stoi właściwie na polu, na którym powstaje powoli nowa część bio-parku.
W środku na zwiedzających czeka kompletnie urządzone "wnętrze" człowieka. No, może nie całkiem, bo ciało to składa się tylko z kilkunastu organów, znanych bliżej każdemu laikowi. Wchodzimy od dołu, podobno przez kolano, ale otwór wejściowy robi zupełnie inne wrażenie. No cóż, patrząc z zewnątrz na budynek widzimy kolano i anus (ulubione słowo mojej córki świeżo nabyte w ramach rozwijania słownictwa w szkole) na tym samym poziomie, więc łatwo się pomylić. A potem wędrujemy sobie przez macicę (ten wielkolud to raczej on, więc widzę tu pewną nieścisłość), układ pokarmowy, płuca, serce, aż do głowy, gdzie odwiedzamy jamę ustną, ucho i oko, żeby efektownie zakończyć wycieczkę w mózgu. W każdym "organie" czekają edukacyjne filmy połączone z efektami dźwiękowymi oraz zapachowymi. Całość wygląda dość realistycznie i robi spore wrażenie, zwłaszcza na osobach słabo zorientowanych w temacie. To właśnie dlatego nie zaleca się odwiedzin dla dzieci poniżej lat 8 i w ogóle nie wpuszcza maluchów poniżej lat 6. Ale mówiąc szczerze dzieci, które oglądały już podobne prezentacje (choćby filmy z serii "Było sobie życie" - moje dzieciaki są wielkimi fanami), na pewno się nie wystraszą.
Po przejściu całej trasy przechodzimy do części bardziej tradycyjnej. Jest to oparta na prezentacjach komputerowych i planszach ekspozycja prezentująca kolejne ciekawostki dotyczące ludzkiego organizmu, zdrowego odżywiania i aktywnego sposobu życia. Dla młodszych trochę nudnawo, bo trzeba dużo czytać. Na szczęście informacje są w większości przedstawione w formie porównań liczbowych, więc są zrozumiałe nawet dla dzieci. Do tego trochę kwizów i gier. Dla odprężenia można skorzystać ze sprzętów fitness i przekonać się, jak długo trzeba pedałować, żeby spalić ciasto (np. to z kawiarni na górze) albo urządzić zawody rowerowe.
W sumie wycieczkę uznaliśmy za przyjemną, ale moja ocena jest ambiwalentna. Dzieciom zdecydowanie najbardziej podobała się podróż przez człowieka, ale reszta była zbyt monotonna - z wyjątkiem gier sportowych i wymagających nieco aktywności ruchowej. Z kolei nam muzeum wydało się nieco infantylne, no ale to może mieć związek z profilem zawodowym. Na twarzach innych zwiedzających było widać zainteresowanie i spore zaangażowanie. Nie polecam speurtochtu dla dzieci - dużo czytania, zero aktywności, czysta edukacja. Ogólnie: warto raz zobaczyć, ale niekoniecznie trzeba tam wrócić. Zwłaszcza, że cena powala: 16,75 dorośli, 14,25 dzieci to ceny online, w kasie jeszcze drożej. Plus opłata za parking. Na dodatek nie obowiązuje tu museumkaart. Trzeba też pamiętać, że w Corpus musimy mieć bilety na konkretną godzinę - na trasę człowieka wpuszczane jest 16 osób co 8 minut. Cała grupa porusza się razem i w określonym tempie. Po zejściu z trasy nie można już na nią wrócić i ponownie obejrzeć interesujących części. Z drugiej strony jak zwykle w takich razach podziwiłam kreatywność twórców muzeum - to świetny przykład tego, jak z niczego zrobić wielką atrakcję turystyczną przyciągającą tłumy. W Holandii to potrafią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz