28 grudnia 2014

Świąteczny prezent

Święta, Święta i po Świętach... Czas odpoczynku się kończy, pora zabierać się za pracę, również nad blogiem. Ale zanim pojawi się nowy dłuższy wpis, chciałabym się z Wami podzielić prezentem, który otrzymałam od Rafała, nieznanego mi wcześniej czytelnika ze Stuttgartu.

No właśnie, ze Stuttgartu... Jak wiecie (w każdym razie stali czytelnicy), ze Stuttgartem łączy mnie wiele. Ciągle jeszcze tęsknię za tym miastem, w którym spędziłam kilka pięknych lat i mam wielu przyjaciół. Niestety rzadko tam bywam, z reguły raz w roku i tym razem muszę jeszcze na to poczekać. Ale chętnie znalazłabym się tam chociaż na chwilę. Właśnie w grudniu. No, może raczej przed Świętami, bo same Święta wolałabym spędzić z rodziną w Gdańsku. Ale grudzień to właśnie taki czas, który w Niemczech jest zawsze barwny i zapada w pamięć, bo to czas licznych spotkań z przyjaciółmi, znajomymi, kolegami z pracy, klubów i stowarzyszeń. Spotkań przy Glühwein-ie, najczęściej na świątecznych jarmarkach. Weihnachtsmarkt to cała instytucja. Instytucja, której bardzo mi w Holandii brakuje. Tutaj też są jarmarki, ale z reguły trwają jeden dzień i to raczej za dnia. I bardziej chodzi w nich o zakup prezentów czy ozdób niż o wspólne spędzenie czasu, jak to jest w Niemczech. Nie mają też takiego uroku; byle jakie stragany i brak jakichkolwiek odniesień do Bożego Narodzenia (typu szopki) jakoś nie pozwalają mi czuć się tam dobrze. Po prostu nie jest "gezellig", a tym bardziej "gemütlich". W zeszłe Święta załapaliśmy się przynajmniej  na coś przypominającego Weihnachtsmarkt w centrum Amsterdamu. Tylko namiastka, ale zawsze coś. Tym razem musieliśmy się zadowolić żałosnym festynem na Museumplein i lokalnym erzacem. Nie złożyło się niestety, żeby udać się na prawdziwy jarmark.

I oto w Święta zaglądam do poczty, a tam niespodzianka! Z mojego kompa wyskakują jak z pudełka zdjęcia tegorocznego Weihnachtsmarktu w Stuttgarcie. Przysłał je Rafał, mieszkający tam i czytający mojego bloga. Zrobiło mi się bardzo miło. Nie tylko dlatego, że mogłam zobaczyć stuttgarcki Markt, którego nie dane mi było obejrzeć w naturze już od lat czterech. Ale też dlatego, że wspaniale jest czuć kontakt z czytelnikami. To dla mnie bardzo pozytywne doświadczenie, świetne jako podsumowanie blogowania w roku 2014.

Rafał zgodził się na opublikowanie jego zdjęć, więc oto i one. Z dedykacją dla wszystkich, którzy czują się związani z tym blogiem. Dzięki Rafał!



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...