7 stycznia 2016

Palenie choinek

Wczoraj ostatecznie zakończył się czas Bożego Narodzenia w Holandii. Ale nie mam wcale na myśli święta Trzech Króli, które nie jest tu obchodzone, lecz kerstbomenverbranding, czyli palenie choinek. Wielka gratka dla piromanów i żniwa dla dzieciaków z niskim kieszonkowym.


Jak pokazują te zdjęcia zwyczaj ma co najmniej kilkadziesiąt lat. Kiedyś palono z większym rozmachem na rynku albo kameralnie bezpośrednio przed domami. Dziś akcja ma charakter zorganizowany z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa.



Haarlem, początek lat pięćdziesiątych (źródło)
Rotterdam 1964  (źródło)


Każdego roku w środę (przynajmniej u nas) w okolicach 6.01. odbywa się zbiórka choinek. Pożyteczny zwyczaj, chociaż moim skromnym zdaniem można by o parę dni termin przesunąć. Choinek nie zbierają śmieciarze. Trzeba to zrobić samemu. Samemu zatargać choinkę na miejsce zbiórki. W nagrodę - 50 centów. Kto jest za leniwy, zostawia po prostu przy śmietnikach. Zawsze ktoś ją przejmie. Nasi sąsiedzi wyrzucają - w poniedziałek sprzed kontenerów zniknęły wszystkie. Dzieciaki urządziły "polowanie na choinki". Taka tradycja (kerstbomenjacht). Zawsze lepiej zarobić więcej. Przy okazji z ulic zniknęły wszystkie śmieci po fajerwerkach - a było tego sporo: nie każdy zbiera swoje, a z dymem idzie kilkadziesiąt milionów euro. Za torbę śmieci też dają 50 centów. Wiec dziś ulice wylizane. Wczoraj po południu wszystko odstawiono na miejsce zbiórki.



Kulminacją było wielkie ognisko. Jak co roku wrzucono do niego wszystkie choinki z całego miasta. Nie jest ich wprawdzie aż tyle, ile by się mogło wydawać, bo z niewiadomych dla mnie względów Holendrzy - miłośnicy naturalnych dekoracji - choinki mają najczęściej sztuczne. Ale mimo wszystko ognisko było zacne. I pięknie iskrzyło, zwłaszcza kiedy dorzucono do niego resztki fajerwerków. 



Skąd się wzięła ta tradycja - nie wiem. Czy z zamiłowania do porządku i niechęci pracowników komunalnych do dodatkowych obowiązków? Czy ma jakieś głębsze dno? Według wikipedii można ją wywieść jeszcze z czasów przedchrześcijańskich, a więc z germańskich rytuałów związanych z przesileniem zimowym. Może i coś w tym jest. To takie symboliczne spalenie szczątków Starego Roku i wejście w świetlany Nowy Rok. Jednym słowem katharsis, oczyszczenie przez ogień. A jeśli nie będziemy tak mocno psychologizować, po prostu frajda dla wszystkich piromanów, czyli dzieciaków, strażaków i w ogóle większości facetów. Którzy przybyli tłumnie na tę imprezę. Nie byłam, więc trudno mi ocenić, jak tłumnie. Gazeta mówi o kilkuset osobach. Wyszła z tego - mimo deszczu - fajna impreza, z ciepłymi napojami i jeszcze cieplejszą atmosferą. Zdjęcia też całkiem przyjemne - autorem jest mój mąż. 
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...