27 stycznia 2017

Szaleństwo na lodzie


Jeśli się dobrze przypatrzyć, to większość moich postów z ostatniego roku zaczyna się od komentarza dotyczącego aktualnej pogody. Znaczy: jestem już Holenderką. Bo to temat przewijający się tu w każdej rozmowie. W końcu wieczny wiatr, wilgoć i zimno są jakże wdzięcznym tematem do narzekań. Tylko kiedy nagle zaświeci słońce i zrobi się ciepło, Holendrzy przestają marudzić i chwytają chwilę. W taki dzień odkłada się wszystkie obowiązki i spieszy rozkoszować aurą. Od tego schematu jest pewien wyjątek: mróz w zimie. 

Mróz to w ostatnich latach rzadki gość. Dlatego jego pojawieniem się wszyscy się emocjonują. Sprawą kluczową jest, żeby przez co najmniej 5 dni było stale poniżej minus 5 stopni. Wtedy zamarza woda w kanałach i kto żyw zakłada łyżwy. Kanały, a przy odpowiednich warunkach nawet zalewy i jeziora, zapełniają się setkami osób. Zamiast białego szaleństwa mamy lodowe szaleństwo. Sorry, taki mamy klimat!

Nasze osiedle - zupełnie jak 5 lat temu - to jedno wielkie lodowisko. Dla obcokrajowców to niezły ubaw patrzyć na to towarzystwo, ale wierzcie mi: takie jeżdżenie w naturze ma swój urok. To zupełnie coś innego niż na lodowisku. A jak mocniej przymrozi, można śmigać na całkiem spore odległości. Właśnie tego znów doczekaliśmy. Lód nie jest niestety całkiem bezpieczny, bo dość cienki i okresy mrozu przeplatają się z odwilżą. Ale trochę poślizgać się można. 

W poprzednią niedzielę wybraliśmy się nad jezioro, które na łyżwy świetnie się nadaje, bo jest całkiem płytkie. W najgłębszym miejscu koło 170 cm, więc nawet w razie wypadku jakoś można sobie poradzić. Przy tym woda stojąca, więc szybko zamarza. Jezioro to jest latem najbardziej obleganym kąpieliskiem w okolicy, o czym już kiedyś pisałam. Teraz stało się również największym naturalnym lodowiskiem. Nic więc dziwnego, że w weekendowy słoneczny dzień było tam tłoczno. I to pomimo ostrzeżeń służby leśnej, która postawiła nie tylko tablice ostrzegawcze, ale i strażnika, który przepytywał wszystkich wjeżdżających na teren stanowczo odradzając ślizganie. 



Ale cóż, władze swoje a mądrość ludowa swoje. Ostrzeżeniami nikt się specjalnie nie przejął, bo też taka gratka nie trafia się codziennie. Na szczęście lód wytrzymał. 



 
 


A i mróz znowu coraz większy, więc jest szansa, że i w najbliższy weekend można będzie pojeździć.


1 komentarz:

  1. Wydaje mi się, ze jeśli dzieciaki lubą w ten sposób poszaleć podczas zabawy warto by było aby miały odpowiednie ubezpieczenie. Sporo informacji na temat takich polis oraz możliwość ich zakupu znajdziesz na pewno na tej stronie http://swiatubezpieczen.net.pl/ . Jak najbardziej polecam Ci tu zajrzeć

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...