14 lutego 2017

Holenderskie pocałunki


Walentynki w  Holandii przechodzą raczej niezauważenie. Chociaż sieci handlowe, kina i restauracje zawsze jakieś promocje z tej okazji wymyślą, to przeciętny Holender tego komercyjnego amerykańskiego kiczu nie celebruje. Co najwyżej kupi dla kogoś kartkę... Ale w związku z dzisiejszym dniem przyszło mi do głowy, żeby krótko napisać o tutejszych zwyczajach związanych z całowaniem.


Holendrzy do wylewnych nie należą. I jak to północni Europejczycy raczej lubią mieć przestrzeń wokół siebie wolną. Publiczne okazywanie uczuć nie leży w ich naturze. Na ulicach nie zobaczymy więc wielu całujących, a nawet trzymających się za ręce par. No chyba że w Amsterdamie - ale to osobna historia: tam możemy zobaczyć wszystko.  Poza metropolią rządzi raczej protestancki purytanizm.

Powszechne za to jest całowanie się przy powitaniu. Koniecznie 3 razy: prawy policzek, lewy i znów prawy. Dla nas akurat nic niezwykłego, ale przybyszów z krajów, gdzie całuje się jeden lub 2 razy często to dziwi. Całują się albo dwie kobiety albo kobieta i mężczyzna. Dwóch mężczyzn poprzestaje na podaniu ręki. No i oczywiście Holendrzy z tym cmokaniem są oszczędniejsi niż np. Francuzi - nie całuje się osób, z którymi spotykamy się (prawie) codziennie. Zresztą zwyczaj ten ewoluuje. Jedni wykonują 3 pocałunki jednocześnie mówiąc, inni nie wiadomo po co pytają: "To co, będziemy się całować?". Podobno trzykrotne cmokanie staje się jakby mniej trendy i tylko dla osób 40+. I w ogóle, im mniej osób całujemy, tym bardziej stajemy się atrakcyjni - bo ekskluzywni. A jeśli już, to lepiej tylko raz. Hm...

http://www.upcoming.nl/marleen/13502/15-rare-dingen-die-wij-nederlanders-doen-tijdens-het-groeten
źródło

Holendrzy mają  też pewien zwyczaj, który mnie na początku mocno szokował: całowanie dzieci w usta. Oczywiście tylko własne dzieci, ale i tak dla mnie wygląda to dziwnie. I matki i ojcowie całują w usta dzieci, raczej tylko małe, ale niektórzy zaprzestają tego rytuału dopiero koło 10-go roku życia. Znam i takie rodziny, gdzie dzieci są już mocno wyrośnięte i wciąż całowane w usta.  Chociaż mówi się, że jest tu zimny wychów i dzieci nie całuje się zbyt dużo, moje obserwacje temu przeczą. Owszem, przytulanie dzieci poza okresem niemowlęcym jest raczej rzadkie, ale całuje się dzieci co najmniej na każde powitanie i pożegnanie. A więc na przykład przed szkołą: dwustu rodziców prawie jednocześnie cmoka wargi wychodzących dzieci. Gęsia skórka...

źródło

2 komentarze:

  1. Historie pocałunków, powitań czy to dorosłych, czy też maleńkich dzieci są bardzo interesujące. Jednak w tej kwestii, co kraj to obyczaj, no i przynależność do danego pokolenia też ma znaczenie :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...